proces
ukradłaś mnie
bez ostrzeżenia
chcesz zawładnąć mną
moim kosmosem
i moim autem
bawisz się nim
i mną
i jest mi z tym dobrze
(no może
prawie dobrze)
zostajesz uznana za winną
i skazana bezapelacyjnie
(proces był krótki i niesprawiedliwy)
karą zasądzoną bedzie
deszcz (nie)zasłużonych siarczystych
klapsów
wymierzony
na rozebrane do naga
arcykosmiczne pośladki
widzę jak drgnęły
Twoja różane usta
błysnęły oczy
w tłumionym za cenę choćby i świata
figlarnym uśmiechu
(Twoje obłudne zawstydzenie
jest tak przenajpiękniejsze
że chce tu i teraz
odwołać się od wyroku
żeby po chwili
zasądzić karę
i jej natychmiastowe wykonanie
raz jeszcze
i tak od teraz
do nieskończoności)
wiem
nie będziesz przez to
grzeczną dziewczynką
ale kara jest słuszna
i potrzebna
żeby można było
potraktować Cię jeszcze
i bardziej
za popełnienie miłości
w warunkach recydywy ...
Komentarze (3)
Jedno słowo przychodzi mi na myśl po przeczytaniu.
"Barbarella". Ciekawe, czy taki był zamysł autora?
Trochę niesprawiedliwy- to fakt, ale jakże
podniecający:))
Kapitalny, zaskakujący wiersz i świetny klimacik:))
Pozdrawiam
mmm... świetne, smakowite, namiętne... a przeczytam
sobie jeszcze raz :-)