promyk
poprzez kolejne dnie i lata
z bagażem wspomnień szedłem wytrwale
niczego w życiu już nie pragnąłem
szczęścia nie wyglądałem wcale
pogodziłem się z życiem tym jakie jest
wpadam zawsze spod rynny w deszcz
że jeśli komu to mnie na pewno
nie dane znaleźć duszę pokrewną
wszystko co miałem to uśmiech szeroki
marzenia te same na niebie obłoki
gwiazdy i księżyc w nocy błyszczały
one jedyne łzy me widziały
ranek ten sam letni zimowy
psów ujadanie ryczenie krowy
wszystko zwyczajne wszystko powszednie
ech juz nie spełni się żadne marzenie
kierat dozgonny praca zmęczenie
przy chmielu butelce ciche wytchnienie
czegóż od losu żądać masz prawo
oddychasz człowieku jeszcze ci mało
kiedy już na dobre polubiłem kajdany
dyby mi były wisiorkiem na szyi
wtedy spotkałem ciebie najmilsza
i mgły mej nie wiary się rozmyły
Komentarze (7)
Najczesciej tak bywa, spotykamy szczescie wtedy, kiedy
najmniej sie tego spodziewamy.tak jak i milosc.:)
Podoba sie wiersz.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję za uwagi i komentarze pozdrawiam wszystkich
czytających
O, dwa ostatnie wersy nagrodą za całe życie. Znaczy
jest sprawiedliwość na świecie.
(ale tutaj jest miejsce do poprawienie -->
"czegóż od losy żądać masz prawo" = losu
"wszak przecie żyjesz jeszcze ci mało" = a tutaj
warto pomyśleć jak dwa wyrazy to samo znaczące
wyrugować z wiersza, bo przyzna autor, że "wszak" i
"przecież"
tak samo służą w zdaniu, jak głęboki talerz i miska =
z obu tak samo smakuje zupa.
Pomijając te drobne uchybienia - puenta na dobre
wszystko zmienia.
Dobry optymistyczny wiersz
prawdziwa miłość pokona wszystkie trudy Pozdrawiam:))
W szóstym wersie od końca
wkradła się literka"y" zamiast"u".
" wszak przecie żyjesz jeszcze
ci mało"- świetne refleksyjne
spojrzenie na życie.
Miłego dnia:}
Miłość pomaga na wszystko.