Prostytutka...
Wszystkim tym...których ludzie ocenili po pozorach...nie wiedząc co mają w sercach...
„Prostytutka...”
Głęboki dekolt, spódnica krótka,
stoi przy drodze...to prostytutka.
Stoi tam zawsze, zimą i latem.
Nie może pozwolić sobie na stratę.
Stoi przy drodze, bardzo się wstydzi,
pogardliwych spojrzeń...udaje że nie
widzi.
Chciałaby uciec...gdzieś się schować...
Nie!!! Ona musi swego synka uratować...
Stoi przy drodze, deszcz na Nią pada,
nie ma już siły, na kolana upada...
wtem widzi twarz dziecka-„mamo,
wróć”...prosi
ciężko jej bardzo...lecz się podnosi.
A gdy zmęczona do domu wróci,
jej chory synek na szyję się rzuci,
a potem w policzek ją ucałuje,
to właśnie jest to, co ją tak buduje.
Idzie ulicą...ktoś palcem wskazuje,
to pogarda, nienawiść...ona to czuje,
ludzie nie wiedzą ile zrobić czasem
trzeba,
by wyleczyć chore dziecko, dać kawałek
chleba.
Myślą, że to wszystko jej się podoba,
że to sposób na jej bycie.
a przez myśl im nawet nie przejdzie,
że chce uratować synowi życie.
Chciała inaczej...pracy nie było
to co zrobiła ją upodliło.
Państwo jak i ojciec...pomóc nie
chciało.
Poświęciła swoją duszę...sprzedała swoje
ciało...
Nie będe nic pisać....przemyślcie to sami...
Komentarze (1)
Wstrząsajacy, ale przepełniony prawdą. Nie zawsze jest
tak jak mówią ludzie... zazwyczaj jest inaczej.
Polecam ten wiersz wszytskim. Daje do myslenia.
Pozdrawiam.