Protokol z dziecinstwa
Gdy patrze w niebo
widze dawna siebie.
Widze lezki
ktore kapaly na ublocone raczki...
Idzie mala Izunia
ktora nie rozumie
zlosliwosci starszej siostry...
Nie rozumie
dlaczego tata
jest ''psychicznie chory''...
Czy to katar
ktory po tygodniu minie?
Lecz katar nie minal do dzis.
Wiec placze Izunia w ciepla poduszke
ktora zbiera jej mokre lezki.
Widze ludzi ktorzy ja porzucili
zranili do krwi.
I nagle mala Izunia
staje sie
dorosla Izabela.
Za wczesnie
za szybko Izunia zostala Izabela...
Boisz sie prawdy?
Wiec zyj nia.
Drogiemu dziecinstwu, ktore tak szybko minelo...Drogiej doroslosci, ktora zbyt szybko zapukala do mych drzwi.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.