Proza życia
Szarość dnia
Szare myśli
Codziennie wplata w życie...
Podnoszę swe powieki
Tak ciężkie i zbolałe
Kiedy wstaje o świcie...
Znów otwiera się przede mną
Zwykłe życie...
Nic się już nie dzieję
Moja twarz nie promienieje
Jak niegdyś...
Wygasa uśmiech
Stłumiony podmuchem nudy
W codzienności pełnej obłudy!
Krok za krokiem...
Podążam swą ścieżką samotnie
Krok za krokiem...
Patrząc wciąż markotnym wzrokiem...
Choć dokoła tyle głów
Wyłaniających się z miejskich tłumów...
Choć tyle zasłyszanych szumów
Wciąż przez głowę i uszy przemyka
Ta prawdziwa bliskość wciąż gdzieś
umyka...
Każdy podąża w swoją własną stronę
A na głowie ma koronę...
Koronę egoizmu...
W duszy zaś swe własne królestwo
Swój własny świat!
Nieustannie tworzony przez szereg lat!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.