Proźby krzyk żelazny
Dlaczego jesteśmy tacy twardzi?
Zamykając się na słońca promienie
Kłócąc się jak wilki zażarci
Jak strugi zimnego deszczu,oblewające zimne
kamienie
Dlaczego nie potrafimy słuchać?
Kiedy wszyscy krzyczą w rozpaczy
Ludzkiego nieszczęścia najlepiej nie
ruszać
Naszego nikt więcej już nie zobaczy
Dlaczego nic nie widzimy?
Jeśli milionem barw świat się mieni
Marząc o szarości, bezczynnie siedzimy
By stać się częścią światła cieni
Niech dusze zatwardziałe otworzą się na
moje słowa!
Niech z oczu ślepych spłynie mgła
piekielna!
Niech na światło otworzy się każda ludzka
głowa!
Niech śmierć nigdy nie będzie
śmiertelna!
O dobry Boże wysłuchaj dziś modlitwy
krzyku
Niech z ust moich wypłynie wreszcie pieśń
radosna
Pośród ludzkiej nędzy i rozpaczy ryku
Zakwitnie zielenią,pośród czerni, wiosna
Niech dusza moja klęknie dziś przed Tobą
I jak kartki wyrwiesz grzechy moje
Zasnę wtedy z nadzieją że pozostałem
sobą
Tak zasną wszyscy czytając grzechy swoje
Dziś krzykiem wznosi prośbę kaleka
Jak usta me niestrudzone jęczą do świata
Otwórzcie dziś serca na drugiego
człowieka
Niech pokochają dziś ludzie własnego
brata.
Usłyszcie, proszę, co gardło me krzyczy!
Dosyć bólu,cierpień,mek i goryczy!
Niech miłością zapłonie żałosny pęd
owiec!
Niech z serca zdejmą żelazny pokrowiec!
Komentarze (1)
Piękne bardzo "życiowe", rozbudowany wiersz ale
poradziłeś sobie bo wiesz o czym piszesz.