Przegrany...
Kiedy rano otwierałam oczy...
Ty ze spokojem przygldałeś
się mojej twarzy.
Kiedy wieczorem zasypiałam
gładziłeś moje włosy...
Masowałeś mi plecy i mówiłeś
tak długo i dużo...
Kochałam to w Tobie...
Byłeś ze mną codziennie, od
świtu do natępnego 'naszego' poranka.
Inną budziłeś
rano, inną całowałeś...
Swoim spokojnym głosem mówiłeś
do niej.
Swoją osobą spełniałeś jej
marzenia.Tak jak moje.
Pewnego wieczoru pojawiłeś się
u mnie.
Mnie już nie było..
Wróciłeś więc do niej lecz i
ją z czasem zraniłeś..
Przegrałeś.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.