przemijanie
... i znowu znicz zapalamy,
wkładamy chryzanteny do wazonu,
kładziemy palmy i wieńce
na groby naszych przodków.
Wpatruję się w niebo,
w jego listopadowy błękit
przymracza moje nadzieje,
a delikatny, chłodny wiatr
rozwiewa marzenia.
Ale jest jednak nadzieja
- wieczna szczęśliwość,
wieczne życie.
I dziwię się temu życiu,
że takie prędkie,
takie perfekcyjne we swoim działaniu
takie bliskie,ale tak dalekie.
Przemija,
i spada,
aż na samo dno.
Opada jak te liście
ogałacające drzewa.
wyglądam wciąż jednego
- upragnionego spojrzenia!
Komentarze (1)
Listopadowe smutki, które nad grobami są jeszcze
smutniejsze. Jednak ostatnie wersy dowodzą, że żyjemy
wciąż szukając tego jedynego spojrzenia. Pięknie!