......przemyślenia…..
Ktoś powie mi,
Że wcześnie zbyt,
Na życia taki rekonesans.
Potrzebę mam,
W zamiarze trwam,
Na sznurkach dni wspomnienia wieszać.
Co po mnie więc?
Będziecie mieć?
Nieskładnych strof wilgotne kartki.
W radościach, łzach,
Rzucane wpław ,
Na strumień wartki.
Istnienia dwa,
Dziecięcy świat,
Poświęceń mych najwięcej warte.
I czułość rąk,
By wstrzymać zło,
Gdy złapać chce w szpony uparte.
Choroby wzrok,
Co ściele mrok,
Odganiam w lot szpitalną dłonią.
Dobroci krztę,
By było lżej,
Ludziom w niej tonąć.
Serduszka zryw,
Pozwala żyć,
W miłości mknąć do zatracenia.
I tylko żal,
Daleka dal,
Bo miłość to jest bez spełnienia.
A jednak los,
Dał złoty trzos.
Obdzielił mnie ręką swą szczodrą.
Bo mimo że,
Czasem tak źle…….
Chcę czynić dobro.
...na wyrost poetka......matka...pięlęgniarka.......kobieta zakochana.....z potrzebą dzielenia się dobrocią.....ot...i tyle......
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.