Ja
... I nagle zobaczyłam, że na ulicę pada
bezwładne ciało.
Zupełnie puste.
Pozbawione siły do dalszej wegetacji.
Takie szare i przemoczone.
Nie wiedziałam tylko czy to deszcz , czy
łzy...
Podbiegłam, chwyciłam je w ramiona.
Było zimne i takie przerażające.
Bałam się.
Ale z minuty na minutę, zaczęłam
rozpoznawać jakieś znajome rysy.
Tak...
To moje życie umierało na chodniku.
Opadło nagle na sam dół przepaści losu.
A ja? Ja tylko podbiegłam, żeby je
ratować.
Czy się udało?
Oto jestem... Ja...
Kiedy czasem gubimy się w sobie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.