Przeszłość
Wczoraj spotkałam swoją
przeszłość…
Usiadła koło mnie na odrapanej ławce
w szaroburym parku..
Milcząca, z bladym uśmiechem
i wzrokiem wbitym w asfalt..
Milczałam i ja zmieszana..
ze smakiem obrzydzenia w ustach
Spojrzała na mnie z wyrzutem,
jak patrzy zraniony kochanek,
który przestaje być potrzebny..
Odeszła w ciemność parku..
zgarbiona..
A ja
odetchnęłam z ulgą..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.