Przez korytarz
Teresie która odeszła
Przez korytarz, gdzie nie ma nikogo,
w którym w bieli kąpią się ściany,
z białym sufitem i z białą podłogą
płynie muzyka snuta przez organy.
Muzyka spokojna, kojąca me serce,
jak matki głos słyszany w piosence,
w drewnianej kołysce nieraz słyszany
cichy czuły ciepły sercu umiłowany.
Przez, przez korytarz, przez ten biały
idę przed siebie niesiony słowami,
słysząc głosy, które jakby szeptały
i kazały stanąć przed białymi drzwiami.
Więc stoję przed drzwiami tymi białymi,
sam, zniewolony przez strach
jak w scenie odgrywanej we snach
wodząc oczyma zagubionymi.
Ujrzałem światło i zobaczyłem:
swoje narodziny i pierwsze kroki
mój dziecięcy dom ? zielone bloki
i to podwórko, gdzie się bawiłem.
Zobaczyłem moją rodzinę mi miłą,
pierwszy pocałunek i pierwszą miłość,
wszystko to co w pamięci utkwiło
mój każdy smutek i każdą radość.
Zobaczyłem ojca który płacze
i nad nagrobkiem matkę pochyloną,
płaczącą, modlącą się, zgarbioną,
nie wiedziałem, że na nich patrzę
ostatni raz, zapragnąłem wrócić,
ruszyć się spod tych drzwi białych,
w tej chwili organy przestały nucić
melodie moje serce kojących..
Muzyka ucichła, cisza nastała,
cisza niezręczna, która mnie niepokoi
i za drzwiami tez była cisza,
a ja stałem jak drzewo nieruchomo stoi.
A gdy drzwi się otworzyły,
przepadły smutki, parzące jak pokrzywy
przepadły myśli które mnie dręczyły
i już jestem, jestem szczęśliwy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.