Przy napływie namiętności
Zgasłeś przed moimi oczami jak spadająca
gwiazda.
Tak jak ona byłeś tylko niepełną sekundą
nadziei.
Ledwie poznałeś mój dotyk,
ledwie nieco śmielej się pożegnaliśmy,
byś nieprzewidywanie zgasł w galaktyce.
Już nigdy nie spojrzę tak samo w niebo.
Cóż to zmieni, że będę mieć ci to za
złe?
Przesunę się po planszy jedno pole
dalej.
Bliżej mnie samej.
A mogliśmy wydanie naszego dziennika
odkładać całe życie.
Urozmaicać je żwawymi dyskusjami, w
chwilach kryzysu po prostu przekładać
kartki,
a przy napływie namiętności rozmazywać tusz
długopisu.
Lecz ty go wyrzuciłeś gdzieś na drogę,
gdzie bezradnie leży, a wiatr
niemiłosiernie targa jego kartki.
W końcu wyrwie tę niepozorną pierwszą
stronę i zaledwie parę następnych oddając
do rozłożenia przyrodzie.
Może my już mgliście będziemy pamiętać, ale
jakiś jeden pierwiosnek będzie znał naszą
historię.
Magdalena Gospodarek
Komentarze (2)
każde spojrzenie jest inne
Pozdrawiam serdecznie
Przy napływie namiętności wszystko wydarzyć się może