PRZYGODY MARTOSŁAWY ALA BATMAN
pewnego razu, a była zima, marta złapała
jakiegoś filma....
ubrała szybko swoje bamboszki, i poszła do
pani listonoszki....
a ze była zima, śniegu po kolana, marta
cwana....
jednym susem, wbiegła na pocztę kłusem
i filma złapała z rana, że widziała
batmana;'p
i krzyczy do pani listonoszki: ze ma
nałożyć kaloszki...
i wybiec na ulice: podziwiać marty nową
Batmańską spódnice;p
bo ona , tylko ona, do szyby
przyklejona....
ubrała odzienie wyjściowe, maskę batmana na
głowe...
i wyleciała szybkim ruchem, zahaczając o
ściane brzuchem
a pani listonoszka, czekała już w
kaloszkach
wiec marta przekonana, że jest żoną
batmana....
stanęła na ulicy, i tak godzinę stała...
cała znieruchomiała...
i dumnie wyciągała..... swoją ręke w
górę....
a w ręce szarobure- jakieś wymięte
kartki....
czy to zwoje........
a na niej jakaś piosenka ICH TROJE
wiec trzyma w dłoni kartki i już chce
szaleć głosem.....
spojrzała na coś pod ukosem
a tu znienacka coś na nia wpada,
marta na ziemie oszołomiona spada.
w szoku jej serce szybkie bity wystukuje, a
marta nie wie co się szykuje
szybko wstała, strój batmanki otrzepała, do
listonoszki krzyczy:
że jest pała, bo jej na czas nie
uratowała...
tylko sobie stała, przechodniów
podrywała..
( na kaloszki heheh)- ale taki był styl juz
tej listonoszki heeh
martosława oburzona, wzięła w ręke z
kieszeni batona...
i pause się stało- bo nic się nie
działo..
wiec baton brał udział w bajce...
i w międzyczasie martusia: opowiedziała
bajke: o sroce szachrajce
a po ustępie i wielokropku, po ciszy w tym
naszym wątku...
zarzuciła na plecy pelerynę, poprawiła
swoja czuprynę......
poszła na stronę ( czyli na 2 koniec
ulicy.)
po drodzę szkrzypnęło jej coś w potylicy
i tak przerażona, ona- na ulicy została
położona..
najgorsze że leżała, obok jakiegoś kondona(
w paczce niech będzie)
kto na ratunek jej dzis przybędzie?
z nikąd ratunku, żadnej pomocy,czy to za
dnia, czy w nocy...
nie ma ratunku dla żony batmana, musi
radzić sobie sama
więc wstała, rozłożyła skrzydła i gdzies
poleciała..
a z rana kac ją zbudził....
tak skutecznie, że emocje koszmaru
ostudził
choć sens bajki zburzył, martosławie
ulżył;pp
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.