Przyjaciel czy wróg?
Katorga, tortury, męka, ból.
Wsadźcie mi głowę prosto w ul!
Co to za życie bez możliwości szczerego
dialogu?
Za brak prawdziwych przyjaciół mam
podziękować Bogu?
Kto mnie wysłucha? Kto mi doradzi?
Kto mnie przez wszystkie pułapki
przeprowadzi?
Jedna, druga z trzecią mnie atakują!
Jak rozpoznać tych, którzy mnie
oszukują?
Uśmiech z mojej twarzy już dawno się
wypalił,
Wizerunek mnie wiecznie wesołego się
oddalił.
Odpowiedz mi! Czemu muszę żyć w takich
mękach?
Wiem… Mój los jest jedynie w moich
rękach.
Jest ktoś na świecie, kto mi pomorze?
Co ja mam ze sobą zrobić? O mój Boże!
Moje serce jest bardzo, ciężko chore.
Brak zrozumienia, miłości, to nie jest
wcale dobre.
Czy jest jeszcze jakiś, choć kawałek
nadziei?
Czy już jestem skazany na życie w tej
beznadziei?
Czuję się jak w zamarzniętym piekle.
Ogarnęło mnie zimno i odczuwam gorący ból
biegle...
Ale trzeba wierzyć we własne siły!
Muszę wyjść z podniesioną głową z tej
mogiły!
Nie mogę topić się w smutkach, bo
polegnę,
Bo jak cierpiący robak się zegnę!
A potem w mękach z bólu umrę…
Ludzie w czarnych szatach będą nieść moją
trumnę…
Dlatego trzeba myśleć pozytywnie!
Ponieważ kiedyś na pewno będę żył
aktywnie
I nikt nie będzie grał na moich nerwach
niewinnie…
Była wielka wina, Będzie jeszcze większa
kara!
Dla mych wrogów będę parzący niczym wodna
para!
Moje spojrzenie będzie jak najgorsza
zaraza,
A po moim ciosie zostanie wielka skaza!
Więc gdy zatryumfuję będzie nowa fraza!
Nowy epizod, nowy w życiu rozdział!
Gdy znajdę tą jedyną, którą będę
kochał…
Dzięki Ewa... gdyby nie ty, nie wyrobił bym w tej budzie... !00% przyjaciółka...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.