Przypadkowy sex
Przypadkowy sex,
dogrzewanie przyjemności,
oddech z rozwartych ust,
wydaję dzwięk nie dla ucha.
Plazma zmaterializowana,
naelektryzowane nasienie wibruję.
Dotykanie, klaskanie,
miękko, wilgotno, sztywnieję,
całowanie, lizanie, ślinienie,
chwytanie kącikami warg,
pojękiwanie w krzyk,
mocniej, dłużej,
nad, pod, bokiem,
głęboko i przy wejściu,
śliskie ciała zjeżdżają po sobie,
już ostatni jęk, wybuch, rozerwanie,
skrót do śmierci, żerowanie,
i tak przypadkowo na chwilę,
jest dobrze.
A tuż obok,
kolczasty drut podłączony do prądu,
nikt jeszcze nie pracuje.
W pasiakach wychudzone szkielety,
niedożywione byty oczekują manny,
zbudzone w czarnych i lepkich od wilgoci
barakach,
stawiły się na apel.
z wieży snajper jeszcze ma nadzieje że
któregoś zastrzeli.
Spulchnione przez drożdze, rosną coraz
większę,
pękają im kokony,
wyrastają kolorowe skrzydła jak u
motyli,
z chwilę odlecą za bramę, kreowanej
wyobraźni,
bez kształtów dla oka,
kolejny raz przemienione w hotelowe
pluskwy
do pracy nad epidemią, odwieczną zarazą bez
miłości.
A wy przypadkowi kochankowie nie
poznaliście ich jeszcze?
Komentarze (1)
Rewelacja! Sex kojarzący się ze śmiercią to jest to
czego doświadczam czasem sam.. Sięgasz do trzewii i
tak trzeba.!!