przystanek tramwajowy życia
byli tu wszyscy
ciężarna
starzec podpierający się kulą
nieletni z papierosem
facet w garniturze
dziewczyna kiwająca się w jakimś
rytmie płynącym ze słuchawek
i miniówie na granicy majtek
menel od którego zionęło
deską klozetową – publiczną
dwie uczennice z różowymi tornistrami
w których pewnie
drzemały błękitne piórniki
i ołówki
z ptasim piórkiem
te ostatnie też były – gołębie
połykały chleb
który – wyrastał z ziemi ?
była też pani w garsonce
której twarz porysował smutek
pierwszymi zmarszczkami
bez znieczulenia
po 20-stu minutach
każdy odjechał w swoją stronę
przypisany do jakiegoś numeru
i już więcej razem nie stanęli
w tym samym miejscu
tak blisko siebie
cały świat można skupić
w jednym momencie
pod jednym dachem
może zmieścić się wszystko:
od początku do końca
i rozpaść
– zupełnie siebie nie znając
Komentarze (18)
Bardzo dobry życiowy wiersz:)Najgorsze jak ktoś z
rodziny czy blisko nas mieszkający jest nam obcy a
przecież tak niewiele trzeba aby okazać
serce:)pozdrawiam cieplutko:)
Tyle ludzi żyje wspólnie na jednym świecie, a jednak
osobno... pozdrawiam :)
Niesamowita refleksja, myślę, że każdy kiedyś myślał o
ludziach przechodzących obok...