Przyszedł Krzysio do Ani...
czyli wlazł kotek na płotek.
Przyszedł raz nasz Krzysio do Ani,
by pomóc w zadaniu tej pani.
Pomagał, pomagał, dzień cały ,
aż zmęczył się biedny nasz mały.
Rozejrzał się Krzysio za łóżkiem,
by Anię przytulić w poduszkę.
Co robisz mi Krzysiu, toż to szok,
ja powiem mamusi, coś za chłop.
Nie powiesz ma Aniu nikomu,
bo nie ma mamusi dziś w domu.
Po trudzie nauki, z wieczora,
na chwile zabawy jest pora.
Więc bierzmy się za te wygłupy,
nim zrobi ma mama zakupy,
nim wróci, nim wróci, do domu,
ja wcale nie powiem nikomu .
Jak fajnie, jak fajnie, jeszcze raz
rób mi tak mój Krzysiu cały czas.
Nie mogę nie mogę kochanie,
sił brak mi już na to cmokanie.
Więc jutro, mój Krzysiu, od rana,
weźmiemy zeszyty do siana,
od rana, od rana, dzień cały,
będziemy sie uczyć, mój mały.
Po takiej nauce kochany,
egzamin na pewno my zdamy.
Więc ucz mnie,więc ucz mnie, jeszcze
raz,
a u mnie egzamin zdany masz.
Jest czas na naukę ,zabawę,
lecz warto o wiek tych zabawek,
postawić też sobie pytanie,
czy pora jest dobra już na mie.
Jest pora na figle,amory,
lecz najpierw pokończcie swe szkoły,
nim życia zaczniecie próbowac
bo kiedyś możecie żałować
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.