Przyszła do wróża kobieta...
Przyszła do wróża kobieta jak róża
I tu mogłaby zacząć się opowieść
Długa i z wypiekami na twarzy,
Ale nic z tego, bo wróż był bezradny ,
Zakłopotany nieco, że nie wie co mówić ,
Gdy dłonie kobiety chciał odczytać
wiernie.
Ostrzegł przed paroma drobiazgami
I nie gwarantował prze-długiego życia .
Mówiąc słowo „ miłość „
uśmiechnął się lekko,
„Hmm ... ty potrzebujesz...
Kogoś kto wie czego chce i weźmie cię
sobie,
A poza tym uważaj na to i na tamto lecz
Mówiąc szczerze - nie wiem co o co chodzi.
Coś tu się dzieje ,biegnie w tę i we wtę
,
Chaos z którego nic się nie wyłania,
Poradzić tutaj nie za wiele mogę ,
Lecz miło było poznać taką duszę,
Która w niejednym miejscu, w niejednej
postaci ,
Tu i ówdzie potykała się o
przeznaczenie”
Wyszła od wróża kobieta jak róża
I tu mogłaby zacząć się opowieść
Długa i z wypiekami na twarzy,
Ale nic z tego – bo choć to i owo
Od tamtej pory się powydarzało,
Uśmiech kobiety jedno tylko znaczy:
- Po cóż komu wróż,
Sam swe życie człeku bez wróżenia
twórz...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.