Psychopoe
F. :*
Goryczy rozlewu nie ująć .. a świat
jak wiatr w oddali gdzieś ginie
To w pełni księżyc umiera, a ta
samotność jego prywatną klęską,obliczem
jak anioł,czarny,własną tragedią...
Rozłóż skrzydła,popatrz, gdy mrok woła
o wolność, nie cięty na słowa mocne
ciemnego barona u piekieł bramy
Czekając na upływ lat,zamknięty
to magii księgi, granice poszerzę
by sen,nie złudny umysłowe pociechy
raczył urodzić, ku pamięci przelać
światło zataić, niech płonąć raczy w
granicach
przezroczystego pandemonium przez
wieki..
Uroku stan nań spojrzy, popatrzy gdy
ruch
wykona pionek, driad ukojenie, magiczny
płomień w sercu rwący - nadchodzi
maestro o tytanowych łzach, drzeworyt
raczy stworzyć,ku racji historii kartkę
pospiesznie ukuć, chwalebnie, dla czynu
upodobanie, w gorącym kotle z szarawym
liściem
ocalić resztki godności mi znanej.
Kimżeś ty, co z plugawej kołyski
patrząc na mnie wybierasz
martwe owoce swych rąk, jak piach
spoglądając zupełnie niszczysz?
Głuchy krzyk napełnia wszystko
co wartość swą ma, w największej
okazałości
niszczeje - to stary dąb, sen wariata
co w nocy ostrzem przecina mrok by
ujrzeć...
hm...Ciebie?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.