Puściłem sobie kiedyś bąka...
Puściłem sobie kiedyś bąka,
Zrobiłem nawet to dyskretnie.
Lecz się przypadkiem kleks przybłąkał,
Spodenki mi oszpecił szpetnie.
Przebywam w gronie mądrych ludzi,
Są rozważania o morałach.
A tu mi pierd bieliznę brudzi,
Historia chyba oszalała.
Co miałem zrobić w tym temacie,
Udawać, że się nic nie dzieje.
Musiałem szybko zmienić gacie,
Nim większy problem zaistnieje.
Bo jeśli ktoś to spostrzec zdoła,
Może i nawet smród poczuje.
O litość tylko Boga wołać,
Niech mnie biedaka poratuje.
Na szczęście zgasło światło wszędzie,
Ja skorzystałem z zaciemnienia.
Kto dziś pamięta o mym błędzie,
Puszczaniu bąka od niechcenia….
Komentarze (3)
bąki najlepiej puszczać jak jest ciemno , zawsze
można pozgrywać chińczyka, pozdrawiam rozbawiona
Bąkowy obłęd! Ćwiczenie czyni mistrza!
Pozdrawiam wesoło:))
Rozbawiłes mnie tą opowiastka ...potraktuje to jak
bajke na dobranoc z bączkiem i zmykam spac....Dobej
nocki