Pusta nadzieja
Pusta nadziejo,światłem narysowana
ty jesteś przeistoczonym niepokojem
błądzisz kruchym wzorkiem po ścianach
z której więziony duch śpiewa krzykiem
wojen
I gdy spadnie z nieba ciało
gwiazd;i gdy spalona skóra stanie się
prochem
napełni się nadzieją wiatr i złamie
gałąź
przez co drzewa staną się zimnym lochem
dla umartwionego urodzaju
Więc gdy znużony pająk
skończy kolejną płachtę swoją tkać
przyjdzie nadzieja ,lecz czy to
przypuszczenie
czy oszukiwanie duszy gdy czuć jej
drżenie
gdy strach zmusza ją do łez ,lecz ona nie
powinna się bać
Oglądając ostatni uśmiech rozkołysanego
szczęsciem
obrazu snów i blizn wsciekłych planet
czeka się na jej nadejście
i kiedy nie nadchodzi - przybywa lament
zasiać spustoszenie
Kiedy zapomina się najprostsze z nazw
i gdy wkrada się w czaszkę zamyślenie
z cery piękne ,w duszy pełne skaz
podpiera swym wiotkim ramieniem ,by
zranić
i następnie szydzić ze strzelanin
nadzieji zasianej przez natchnienie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.