Pustka
Otwieram oczy,
Walczę z upadkiem,
Nieudolnie,
Znów spadam,
Nie mogę nic na to poradzić,
Nie mogę pomóc, sobie,
Czuję ponownie – pustkę,
Tym razem głębiej,
Wewnątrz mnie, w tej dziurze,
Mojego umysłu,
Nie mogę uciec, choć chcę,
Upadam cały czas, w dół,
Przybyłem do tego miejsca,
I już wiem,
Żyję straconym życiem,
Pustym,
Czekam na znak,
Wyciągam ręce ku górze,
Nic,
Podnoszę się, wstaję,
Nie na długo,
Czuję drżenie, strach,
Kolejny upadek, rozrywa mnie na części,
Z ciemności słyszę głos,
Przeraźliwy,
Nie mogę go uciszyć, powstrzymać,
Rozdziera Mi głowę od środka,
Rzucam się zmuszony,
Wciąż upadam
...spadam,
...zapadam się głębiej,
Przede mną rozciera się niebo,
Zastanawiam się,
Czemu szukam w nim odpowiedzi,
Na marne,
Nie zdając sobie sprawy,
Pytam samego siebie,
I wszystkich wokoło,
Gdzie jest Bóg?
Boję się spojrzeć w dół,
W bezdenną przestrzeń zapomnienia,
Śmierć jest już blisko,
Idzie po mnie,
Słyszę jej kroki,
Dziwi mnie mój spokój,
Sam już nie wiem,
...żyję?
...śpię?
...umarłem?
Obawy powracają jak duchy,
Zgon może przyjść w każdej chwili,
Zabiera część mnie,
Pozwolę jej odejść?
Krzyczę jak szalony, choć nic nie
osiągnę,
Już nie znajdę swojej drogi,
...To nie ma sensu...
...Czuję się pusty...
...Jak moje życie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.