Pustka
Wir zstępującego czasu — obejmuje wszystko…
Poraża swoją jasnością w aureoli słońca…
… nagły
błysk…
Cień…
... i znowu światło…
*
Budzę się w szumiących trawach bezkresnego
stepu…
Nade mną kobaltowe niebo,
pojedyncze białe obłoki…
Żałosna pozostałość drewnianego domu chyli
się ku upadkowi, ziejąc czernią okien i
drzwi…
Gdzieś tam — poległo
moje życie…
… w zakamarkach pokoi…
Pośród milczących,
mżących szarością
— pikseli osamotnienia…
Kto tu jest?
… pod stopami chrzęści potłuczone szkło…
Opukuję dłońmi ściany…
Przykładam ucho…
… spadają z cichymi
plaśnięciami —
resztki
zdartych tapet…
… pożółkłych plakatów...
Stęchlizna,
kurz…
… zapomnienie…
Czy ktoś tu jest?
… tylko szmer kosmicznej pustki… — gruz…
Przymilają się do mnie —
w oparach absurdu
— jakieś nierealne widma…
… przesuwają się w smugach zachodzącego
słońca… — płoną…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-04)
https://www.youtube.com/watch?v=BMEoOujbeFE
Komentarze (5)
Dobrze oddane osamotnienie , resztki tego było ważne
i napawalo radością ,Pozdrawiam serdecznie
Bardzo dobry i ciekawy, ale te myślniki, wielokropki,
po co?
Witaj Arsis.:)
Bardzo obrazowo i emocjonalnie, udziela się
czytelnikowi.
Wiersz, na TAK!
Pozdrawiam serdecznie.:)
Życiowy wiersz o samotności i świetnie
zobrazowany*)pozdrawiam serdecznie
Dobrze znam ten stan. Ruiny tego co kiedyś było
bliskie i widma przeszłości...