Pytania obrazy
znalazłam swe odpowiedzi
Dzis w najpiekniejszym muzeum swiata
oglądałam obrazy.
Moja własna wedrówka była mi
przewodnikiem.
Zapukało zdziwienie i usmiech na twarzy jak
bilet wstepu by cos mogło sie zdarzyć.
W szarym drzewie bez szaty, bez pamieci,
bez lisci odkrywałam siebie i czas który
sie ziścił.
Zapytałam o przyszłośc taka jutra
spragniona.
Zapytałam o siebie, zapytałam tez o
wczoraj.
Gdy w pniu kory zwierciadła odbijałam jak
stemple swe pytania watpliwe, bo tworzone
napredce
ono gładkim swym sekiem nic do mnie nie
mowiło.
Swym milczeniem upartym trwało tak jak sie
zrodziło.
Poprosiłam gałęzi by odpowiedż mi dały lecz
na prózno tam trwałam w swym kłopocie
niemałym.
Zasmucona gdy im tak blisko do nieba
a mnie samej daleko, a mnie czegos
potrzeba.
Oczy wróciły zmeczone lecz odpowiedzia były
własnie one.
Pochylone ku ziemi,strapione czekaniem
odnalazły odpowiedz poprzedzona
pytaniem.
To nie chmur siegac mi trzeba by dom życia
odmienić.
Aby siebie rozpoznac trzeba dotknąc
korzeni
Wejsc do siebie głęboko gdzie fundament
konarów.
Tylko tam odnajdziemy rzeczywistośc bez
marów.
Jakze trudne, bo proste aby to zdobywać
lecz pragnienie uparte krople potu
obmywa.
Nie zamykam muzeum, nie opuszczam drzewa bo
do tego by dotrwać długiej drogi potrzeba.
znajdżcie-tego Wam życzę
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.