Smutek
Kiedyś byłam taka własnie smutna
Jaki jesteś mój smutku?Wychodze Ci dziś na
spotkanie.
Śpi cały dom, jest cicho a mysli moje nie
chcą podarować mi snu.
Sama nie wiem juz tego jaki czas dzis
nastanie?
Inna noc, ma samotnośc, mój niepokój po
dniu.
Nawet moje zamyslenie jest jak wedrowiec
którego nikt do siebie nie przytula.
A samotnośc tak boli, tak zawiesza
najmocniej jak może.
Nie pomaga juz nawet milczenie,ni wieczorna
zaduma.
Czy mam prawo powiedzieć-dopomóz mi
Boże?
Świat tak w miejscu tez stanąl albo ja nie
chce isc dalej. Ktos na zawsze odchodzi
wiec rozmyślam skąd mam wziąc woal wielki
by chronić Twoje skrzydła od mej prostej
ludzkiej męki?
Przeznaczenie jest arką, czas potopu to
smutek wedrowca.
Gdy odeszłas daleko powiedz jak my mamy tu
zostać?
Takie małe pragnienia, bardzo proste
marzenia
mnóstwo łez na policzkach gdy już Ciebie tu
nie ma.
Dzis sił mi brakuje w mej ziemskiej
obudzonej wiosnie.
Prosze moich przyjaciol- wspomożeniem mi
bądzcie.
Jestem jak mały promyk który sewgo krzyża
nieśc nie potrafi
mam w Was wielkie oparcie w swego życia
fotografii.
Paulince i przyjaciołom dzieki którym smutek przemienił sie w zrozumienie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.