radość dla oczu
zwiędły kwiat zapachu nie odzyska
śpieszę się by w słowach go zatrzymać
zanim jego woń zmierzch dogoni
by dla innych przetrwała ta chwila
nozdrzami szukam resztek woni
bo zapach własnej zostawiony woli
opar w nic się odmienia powoli
nie będzie później nad czym biadolić
nie mogę patrzeć jak skarżą się kolory
zieleń i błękit ścichają w słońcu
mgliście
pod słoneczną strugą dziennych spiekot
nie pomoże im już nawet czyściec
szmer przemijania czerwonych pąsów
ostatnich źdźbeł fioletu gasnącego
zapiszę literą i zapisze w sobie
może jeszcze o sobie coś opowiedzą
nadziei nie wolno porzucać na zawsze
zostawiać samopas gdzieś na uboczu
kwiat wiosną powróci nowym gościem
znów będzie radością dla nozdrzy i oczu
Komentarze (5)
nadzieja to rdość
Śliczny wiersz
...nadzieja, dla wielu to wiosło ku przystani...warto
o nią walczyć, bo ona opuszcza nas
ostatnia...pozdrawiam serdecznie
troszkę mi te nozdrza nie pasują
ale całość na TAK
ładny wiersz, puenta dla mnie:)