Radze...prawa noga.
Rozbudzam zle sny,za oknem szaro,
wiatrem i deszczem zacina
i wstaje-o zgrozo-znow lewa noga,
w dodatku zbyt pozna godzina.
A z psem jeszcze trzeba i kawy zabraklo,
co wlozyc na siebie moge?
Na przekor wszystkiemu znow glowy
szukam,
zabieram zly humor na droge.
Samochod nie chce znowu zapalic,
bo dawno naprawy wymaga,
szef groznie pod oczy zegarek podstawia,
przepraszam-zaspalam-rzec mi wypada.
I ciagna sie wolno nudne godziny,
wraz z deszczem sonet nie spiewam,
komputer szwankuje,telefon sie wscieka
lecz wyjscie znalazlam-olewam.
Nic nie wymysle juz madrzejszego,
widocznie tak dzis byc musi,
rzucam me zwloki w wir ciszy domu-
moze wieczorkiem cos skusi?
Lecz on niestety tez zaklal sie w nude,
deszczowe lezki rozlewa
i w dziwnych cieniach dzwoniaca cisza
z kazdego kata wyziera.
Lecz wiem,ze musze jutro ostroznie
postawic wpierw prawa noge,
zaparze kawe,pieska poglaszcze
i wtedy dzien dobry miec moge.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.