Raj o poranku
W purpurowym Słońcu świt się budzi
blady,
wiatr wyrwał ku niebu, obłoki zatrzymał.
I runął jak piorun, jak sokół złocisty -
białe żagle z masztów niemalże pozrywał.
A woda mieniąca się barwą błękitu,
drugi brzeg maluje oparami brzasku.
Ozonowy zapach w szuwarach się pląta
krzyk łabędzi ginie w kormoranów
wrzasku.
Z pluskiem srebrne fale,obmywają piaski,
na wyspie dwa bobry brzózkę obgryzają.
Ważki się ganiają w liściach nenufarów,
dzwońce w zagajniku arie wydzwaniają.
Nagle, boleń stary z ogona wystrzelił,
aż kilka uklei na brzeg wyskoczyło.
Mewy zakrzyczały, zakwakały kaczki,
kręgi się rozeszły - znowu cicho było...
Komentarze (17)
Na takie klimaty poczekam do lata.
Pozdrawiam.
hej :) zabrałeś mnie w krainę z dzieciństwa, gdzie tak
jeszcze płynie życia piękno. Pozdro