Rany Erosa
Zranionym....
Smutny wciąż jestem i zdruzgotany…
Wciąż w moim sercu ropieją rany;
Są rany duże, są rany małe.
Wszystkie te rany ropieją stale.
Nie chcą się goić, są zbyt głębokie;
Jedne są wąskie, inne szerokie.
Wszystkie są jednak jednej natury:
Rany miłosne, zadane z góry.
Eros je zadał, lubi mnie ranić…
Bólu mojego nie widać granic.
Gdybym go dopadł, by pożałował!
W tym gorzkim bólu bym go pochował.
Eros jest dumny, że wciąż mnie rani.
Są inni ranni, z tym że nieznani…
„Eros to bestia!!” –
każdy to powie.
Jak go dopadnę – znajdzie się w
grobie!
Pomszczę w ten sposób wszystkich
zranionych,
Pomszczę tak boleść serc ich
natchnionych;
Natchnionych bólem złudnej miłości;
Brak jest im jest ciepła, brak im
czułości!
Wszystko by dali za chwilę szczęścia,
Chwilę radości, duszę dziecięcia,
Chwilę beztroski, chwilę czułości,
Chwileczkę ciepła, chwilę miłości…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.