ROMANSOWAŁAM...
nie mając dziecka - rodziłam swą
dojrzałość,
w bólach myśli roznieconych,
na kawałku papieru ze śmietnika pisałam,
adresowane do Niego listy...paliłam,
nie rzucałam na tacę w Kościele żadnych
groszy, bo wiara nie za pieniądze...
bez otwierania kopert - do ognia
wrzucałam...
i gdy jasność na dworze - romansowałam,
nie bojąc sie jego ust tak wilgotnych...
nawet ślady szminki zostawiałam na
kołnierzu...
bo tak chciałam by Ona je zobaczyła...
jak fakir na gwoździach, zamiast kołdry
sypiałam,
nawet na udach rysowałam jesienne
tatuaże,
bo wtedy z zimna spodnie je okryją,
bez otoczki sztucznego języka -
romansowałam...
balansując do upadłego na krawędzi...
Komentarze (7)
Przyznam że zaskakują mnie czasami Twoje wiersze,
potrafisz malować również słowem a przede wszystkim
metaforą, masz dużo do powiedzenia i umiesz to
opowiedzieć, tak trzymać!
wiersz choć szminką wymalowany, zostawia trwały ślad
jak tatuaż w pamięci i ta intymność w zaklejonych,
spalonych kopertach....
Romanse , swiece , dotyk warg , pozadanie -obrazy z
ktorych nigdy nie wyrosne .... Cudnie ! Z ogromna
iloscia buziaczkow-lap! Bogna
Bardzo dosadnie...ale cóż, takie jest życie-każdy
radzi sobie w nim po swojemu:)
Mocny wiersz mający na celu odzwierciedlić silne
emocje-a z kim lub czym....To sama wiesz najlepiej...
mimowolnie, może naturalnie..opadają poszczególne
wersy...odsłaniając Twoją scene romansu z
życiem....ale to tylko moje spojrzenie...
Mocny wiersz ale też szczery do "bólu".