Rozaniec...
czy odnajde okowy losu?
...na podniebnej posadzce z rozanca...
bog zmowil modlitwe...
...powabna skora morelowego,aksamitnego
ciala...plonela na moich dloniach...
...bawilas sie ogniem,mozolnie odkrywajac
fenomen orgazmu...
posciel,jako symbol jednosci obdarzyl nas
swoim zaufaniem...
...cieciwa zmyslonych historii...
gdzie opada lzawa mgla...
...opatrzyl Bog rany kochankow,ze skory
odartych...
...spadl deszcz...posypala sie lawina
ubostwa...
...nie ma morza...
nie ma milosci
...nie ma Ciebie...
...nie ma mnie...
w pijanych myslach malenkosci...
Komentarze (3)
ile cząstek różańca, tyle życzeń...jak ja kocham te
Twoje wielokropki...sama ich nadużywam...
Och ile tu tęsknoty chociaż w pijanej maleńkości My
przepadło może się odrodzić na trzeźwo Dobry wiersz
czyta sie lekko i przeżywa
troszkę erotyk,troszkę modlitwa..smutny wiersz ale mi
się podoba,jest tak, ze to co piękne czasem się szybko
kończy,zostaje pustka i żal w sercu..