uczta z aniolami
cudzy i bliscy...kochac was pragne...
oddechem dzikiego wiatru,oplesc
ramionami...
obedrzec ze skory resztki nienawisci i
zjesc uczte z tubylcami...
na moscie,gdzie tracicie resztki
godnosci...bede czekac na sprawiedliwy
osad...
ludzie..dobrzy i zli...
mordercy i ofiary...
zmuscie sie do placzu,on zmywa grzechy
swiata...
biegne szybko...
zawile uliczki snow...
smiech diaboliczny,pustka w sercu...
widzialem przez chwile tubylcow...a moze to
byly anioly...?
jadly i pily...
z ludzkich zmyslow...
z ludzkich organow...
Komentarze (2)
anioł rodiz się w największych bólach...to wiem
napewno...
spotkałam juz jednego.