Rozbiłam się
Leciałam długo.
Długo? Czy sekundy można nazwać
wiecznością?
Można. Byłam spokojna.
I...?
To było tak piękne... Choć tragiczne.
No i...?
Nie bałam się. Ale tylko do czasu. Gdy
mignęła przed oczami ziemia, strach.
Absurdalny.
Dlaczego?
Wiedziałam, co robię. Chciałam tego. A
przestraszyłam się nieznanego.
Banał.
Masz rację. Banał. Huk. Trzask łamanych
kości. Krótki ból. Krzyk przechodnia.
Karetka na sygnale. Wiesz co?
Co?
Zawsze chciałam latać.
Nauczyłaś się?
Tak. Co z tego, że już nigdy... Co z tego,
że to był mój ostatni lot, że lądowanie
było ucieczką? W końcu latałam.
Latałaś.
Komentarze (1)
Aż ciarki przeszły mi po plechach gdy czytałam Twe
wiersze brrrrr Hej a na co komu takie lataniena
...skoro nie mozna go więcej powtórzyc brrr po co
łamac kości na co komu za spust łapanie... Słoneczko
pisz weselsze wiersze pliss..rozejrzyj sie radość
kłania Ci sie do stóp pochwyc ja i utrwal w
wierszach....Radosnego obcowania z radościa zobaczymy
co Ci z tego wyjdzie..Pozdrawiam:)