Rozmowa z własnym odbiciem
Trudno Ci sie czasem przyznać, że to
dla Ciebie za trudne, że chcesz odejść.
Widzę twą twarz zmęczoną, smutną i złą.
I boję się podejść.
Najgorsze jest to, że dobrze wiem co
Ci leży na duchu, dlaczego zawsze
wychodzisz nocą
przykryta gwieździstym płaszczem.
Uśmiechnij się proszę.
Nie do twarzy Ci z tym smutkiem.
"Inaczej komuś to zgłoszę!"
Żartowałam...Proszę nie odpowiadaj mi
smutkiem.
Po co Ci tabletki? Bez nich nie poradzisz
już sobie?
Na każde potknięcie odpowiadam płaczem.
"Nic nie warta, nic dobrze nie zrobię"
Może pomyśl, że "jednak dla kogoś coś
znaczę".
Bo jesteś ważna dla Niego.
I nieważne czy nie idzie Ci nauka.
Masz człowieka tak w sobie zakochanego,
który delikatnie, ostrożnie do serca ci
puka.
Twoim błędem jest to, że się zamykasz.
On często po prostu chce Ci pomóc.
Ty następną na uspokojenie tabletkę
łykasz
a mu każesz iść do domu.
To leży gdzies w twojej psychice
głęboko,
stawiasz sobie poprzeczkę.
Jest ona chyba jednak zbyt wysoko.
Za rozwiązanie uznajesz tylko ucieczkę.
Przeżyj jakoś te dwa lata.
Później zapomnisz o problemach, które
miałaś.
Za parę lat dopiero będziesz widziała,
jak hojna za ból i nerwy okaże się zapłata.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.