Rozmowy
I co ja mam im powiedzieć ?
Prawdę prawdziwą,
czy prawde kupioną ?
Nie uwierzą mi, wiem to na pewn.
Jch głowy jak domki dla lalek
tolerują jedynie różowe drewno.
Śmiech dla miłości - narkotyk i lek.
Mówą słowami powtarzalnymi,
a wyblakłe ich postanowienia drżą.
W spojrzeniach pragnienie dymi,
pragnienie co bywa lodową krą.
Jakich mam użyć słów nazajutrz ?
Pozlepianych z uczuć,
czy zapomnianych ?
Płyną przez życie tak dumni,
tak śmiesznie głupi i zagubieni.
Liczą na palcach w półmroku dni
mając nadzieje, że coś się zmieni.
W łatwości szukają schronienia.
W rymach kolorowych i bez pokrycia.
Milczą zuchwale, milczą słowami,
które nie niosą nic prócz pustki życia.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.