Rozprawa
Kocham, nie kocham… słowa-balony pękają we
mnie prawie bezgłośnie. Odkąd nabrałam w
usta pokory, staram się
zwięźle wzrokiem osaczać mimikę twojej
beztroskiej twarzy.
Nie widzę zmiany. Cynicznie zabrzmi, że
„nie ma sprawy”.
Przyjmijmy teraz prostą logikę już na
rozstaju. Za mało mamy
kochany czasu ,żeby tłumaczyć prawa
natury, te w których rządzi
celowość związku ludzi we dwoje. Zatem
pominę jak w dobrych
bajkach kontynuację dalszego ciągu.
Codzienna woda zebrana w słowach zmyła już
wszystko co dotąd
miałam ułożyć zgrabnie, w twojej obronie.
Jeszcze się boję.
Mam pewność słonia w zbyt ciasnym
składzie.
Zamiast wygłaszać ostatnią mowę, opuszczam
salę nim przegram sprawę.
Komentarze (19)
Piszesz, że wiersz jest wesoły. może źle odbieram
przesłanie ale dopatruje się w nim raczej smutnego
tonu. Opisujesz życie,które z pewnością nie układa się
tak jak powinno i miłość,która nie przynosi sercu
spełnienia.
Pozdrawiam:)
Marek
Dziękuje błońskaM i jak zawsze cenię sobie słuszną
krytykę, ale w wypadku proponowanych zmian wiersz
wypadł z rytmu i nie oddaje tego co chciałam przekazać
w tych pierwszych wersach a w zasadzie właśnie według
opini moich miejscowych (znających się na
poezji)krytyków to właśnie ta pierwsza część jest
tylko dobra a poniższe wersy wymagają poprawy,
ponieważ są zbyt dosłowne i kogo teraz mam słuchać?
Wiersz bez wątpienia wymaga poprawy, w kierunku
bardziej humorystycznym, bo taki był jego cel czyli
miało to być coś w formie tekstu do kabaretu a nie
poemat tylko nie bardzo sobie z tym poradziłam a
głównym motywatorem do jego napisania był pewien skecz
kabaretowy, który miałam okazję zobaczyć na deskach
tutejszego Copernicus Center. Pozdrawiam serdecznie i
miło, że pamiętasz o mnie.
dawno cię nie czytałam. :) pozwoliłam sobie trochę
pogrzebać w twoim wierszu. zobacz.
...............
Kocham, nie kocham. Słowa balony pękają bezgłośnie.
Odkąd nabrałam w usta pokory, wzrokiem osaczam mimikę
twojej beztroskiej twarzy. Nie widzę zmiany.
Cynicznie zabrzmi, że „nie ma sprawy”
Przyjmijmy prostą logikę już na rozstaju.
Za mało mamy czasu kochany, żeby tłumaczyć
prawa natury, te w których rządzi celowość związku
ludzi we dwoje. Zatem pominę jak w dobrych bajkach
kontynuację dalszego ciągu w ostrym trójkącie.
woda zebrana w słowach, którą wylewa mi cichy świadek
na obolałą od myśli głowę, zmyła już wszystko co dotąd
miałam ułożyć zgrabnie w twojej obronie. Jeszcze się
boję.
Nabieram jednak pewności słonia w zbyt ciasnym
składzie.
Zamiast wygłaszać ostatnią mowę,
opuszczę salę nim przegram sprawę.
Ciekawie napisany. Podoba mi się :)
Mi się wydaje,że napisałaś smutnie o życiu, w dość
interesujący sposób.Pozdrawiam
Dziiękuję za komentarze i refleksje, ale jest to tylko
wiersz, który jak zauważyła amnezja powinien być
bardziej dopracowany i pewno kiedyś będzie, gdy czas
pozwoli..
Pozdrawiam serdecznie
Ciekawy wywód, dowcipnie napisany.
Ciekawy wiersz,pozdrawiam
Bardzo, bardzo mi się pierwsza cząstka, ciekawe frazy
i metafory, dalej już jakby nader dosłownie z dużą
dozą frustracji peelki, przez co mniej poetycko, ale
dla tej pierwszej, warto było zajrzeć.
Pozdrawiam
:)
Ciekawy...zastanawia...
Pozdrawiam serdecznie:)
Ciekawy przekaz:))) Na tak. Pozdrawiam
Ciekawy i choć na wesoło, skłania do refleksji.
Pozdrawiam :)
Czytając, porównywałam ze swoją sprawą...Wesoło? Chyba
niezbyt...Pozdrawiam.
,,codzienne słowa zabiera woda''to smutne stwierdzenie
faktu,ciekawie ujęty temat,ukłony
Fajny wiersz :)