ROZTARGNIONA
MYŚLAŁAM,ŻE JESTEM SZCZĘŚLIWA...
Że niczego więcej pragnąć nie mogę.
Tak bardzo się myliłam... Tak bardzo,że
zaślepiona chwilą bliskości... Z deszczu,
wpadłam wprost pod rynnę.
Serce kocha. Lecz rozum i zdrowy umysł
krzyczą z rozpaczy i proszą bym się
wyrwała!
Życie bez perspektyw. W ciągłym żalu i
cierpieniu z namiastką seksu.
TAK...
Właśnie tak to wygląda...
Mam to czego chciałam...
Chociaż... Trochę inne. Może nawet obce.
Bo to w czym pokładałam swą nadzieję
prysło, niczym mydlana bańka...
Tak po prostu.
Przestało istnieć.
Za to narodził się niezdrowy instynkt...
Strach, poczucie zagrożenia.
bezsilność. Bo mimo iż mam dobre
intencje... Sama nie jestem w stanie
wszystkiego zmienić.
Już nie mam w sobie tego zapału...
Entuzjazmu, chęci i siły by dalej
walczyć.
Ktoś odebrał mi wiarę w siebie...
Wiarę w to, że jeszcze cokolwiek może się
udać.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.