Roztrzaskani o fale Dunaju
"Roztrzaskani o fale Dunaju".
28.09.2012r. piątek 13:04:00
Roztrzaskani o fale Dunaju
Potrzebujemy reklamy
By zdziałać cud,
I uświadomić sobie
Swą prywatną świadomość.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Uciekamy do zupełnie innego życia,
Bo zostaliśmy sprowokowani
Myślą samobójczą.
Roztrzaskani o fale Dunaju,
Tacy rozbici w życiowej egzystencji.
Zamiast cieszyć się z wyroków boskich
Jakiekolwiek one są
My wciąż dramatyzujemy
I wyzbywamy się racjonalności.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Nie chcemy słuchać,
Nie chcemy słyszeć,
Ale chcemy budować mosty pojednania,
Jak to możliwe,
Gdy jedno odrzucamy
By drugie się ziściło.
Rozbici o fale Dunaju
Jesteśmy filozofami własnej egzystencji,
Ale chora wojna światopoglądów
Sprawia, że przemijamy
Zamiast trwać w wspomnieniach.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Mamy świadomość własnej grzeszności
I chociaż niektóre błędy możemy naprawić
To nie umiemy,
Bo jesteśmy uzależnieni od czegoś lub
kogoś.
Czasem nawet nie chcemy pozbyć się tych
grzechów,
Bo tak jest nam wygodnie,
Tak czujemy się lepiej,
Bardziej dowartościowani,
Gdy tymczasem z nasza dusza i z nami
samymi
W podświadomości dzieje się zupełnie
inaczej,
Zupełnie na odwrót,
Bo każdy, nawet ten najmniejszy grzech
Doszczętnie wyniszcza.
Rozbici o fale Dunaju
My wszyscy,
A ja na pierwszym miejscu
Jako największy z największych
grzeszników.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Jesteśmy bezsilni
I ciężko nam jest zabrać się za naprawę,
Dlatego hamujemy swą klarowność życia
I stajemy się pozornie, złudnie
energooszczędni.
Nasza energia, którą zatruwamy
To czyste, nieskalane nasze serce i
dusza.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Topimy swe brudy,
A o beton wody
Rozbijamy skorupkę bezduszności.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Odkrywamy, że nasz skok się nie udał,
Bo spadochron się nie otworzył
I toniemy i staczamy się na same dno
otchłani.
Roztrzaskani o fale Dunaju,
A nasi bliscy oczy, nosy, twarze
wcieknięte
W różnobarwnych chustach.
Ludzie nie są potęgą,
Ale wielkim zawodem,
Zawodem, który przeżywa z naszego powodu
Pan Bóg.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Stajemy się stronniczy
I tacy zamknięci,
Aż na Amen.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Jesteśmy tacy jacyś ,
Jacyś tacy poza,
A nasza poza jest śmieszna i żałosna.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Spoglądamy bezradni
Rybce w oczy
I robimy w głowie porządki,
Ile tam śmieci
Dobry Bóg raczy wiedzieć.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Wiemy, że to nie jest normalne
By mieć suchą bieliznę,
A mokrą pościel.
Są też sprawy archiwalne,
Już dawno nie chciane,
Ale nie zapomniane i trwają w nas.
Roztrzaskani o fale Dunaju,
Bo akurat on był pod ręką,
A jego fala
Nas dopadła
Na życiowym surfingu.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Nie umiemy znieść ciężaru
I odbudować w sobie ducha czujnego.
A Ty kolego lub koleżanko
Dziękuj za cud,
Cud życia,
Że miałeś, miałaś szanse tyle przeżycia,
Bo to przemija ma sens,
Sensem jest to,
Co przyjdzie później,
A mianowicie wieczność.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Budujemy studnię,
By w niej zobaczyć twarz swą spragnioną
Źródeł życia,
Źródeł, którymi jest,
Którymi tryska
Sam Pan Jezus.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Brniemy przed siebie
I nim w pełni utoniemy
Jeszcze chcemy zażyć kila kropel,
Kilka chwil,
Ledwo jeden Chełst tegoż to życia.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Stajemy się niczym pył,
Którym istotnie jesteśmy,
Bo cóż by było,
Gdyby się wszystko skończyło?
Roztrzaskani o fale Dunaju
W gąszczu soczystej zieleni
Nasze życie się mieni,
Bo tuż przed chwilą zagłady
Pochwyciliśmy się wioseł
W rybackiej łodzi,
Uczepiliśmy się namiętnie
Łusek jakiejś ryby
I liczymy, że nie utoniemy,
Że z nią popłyniemy
To rzeką niczym rzeką życia.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Już nie robimy grzesznych,
Z diabłem interesów,
Bo się trwożymy,
Bo się nawracamy,
Szkoda tylko,
Że dopiero teraz
W obliczu momentu przemijania.
Roztrzaskani o fale Dunaju,
Czy to w nocy, czy to z rana
Eksperymentujemy jeszcze,
Dyskutujemy mimo, że dreszcze
Nas potem zlewają
I dają nam prawo do dziwnego
Dialogu,
Który nie wiele odstępuje od monologu.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Trzeźwiejemy, do siebie dochodzimy,
Bo u schyłku lata i jesieni,
Tuż koło zimy,
Przed wiosną radosną
W melancholijnym czasie
Zwolniamy na tym motorze życia,
Bo my dawcy organów
Sami jesteśmy anty muzyczni
I nie wsłuchujemy się w drgania struny.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Tacy niezrozumiali,
Tacy w własnym bełkocie zadufani
Opływamy filozofią ciężko strawną,
Wręcz trującą,
Pozornie tylko w metafory i mądrości
Płonącą, czy też opływającą
Naszą czachę dymiącą.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Pozbyci swej toż maści
Stajemy się technokratami,
Współczesnymi wariatami,
Również takimi swoistymi analfabetami.
Roztrzaskani o fale Dunaju,
A ja na ich czele
Na nowo układam swe słowa,
W inny sposób, od nowa,
Bo odnowa biologiczna jest mi potrzebna,
Bo takowe mam prawo,
Mimo, że na lewo jest wygodnie
I współcześnie, tak bardzo modnie.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Dumamy, nad tym, co jeszcze mamy,
A ja nie chcę być sam,
Nie chcę dogorywać w samotności,
Smutku i przy braku odwzajemnionej
Miłości.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Wcale nie panikujemy
Tylko walczymy w pokazowy sposób
O swą wciąż trwającą egzystencję.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Już nie wyśmiewamy abstynencję,
Czy impotencję bezradności
W obliczu tych wszystkich,
Naszych, życiowych zawiłości.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Od nowa odkrywamy swe skarby
I od nowa strzeżemy swych cennych,
Wiecznych dóbr,
Czyli swej duszy, swego serca,
Swej niewonności,
Mimo, że czasem krwią codzienności
zbroczonej,
Oraz swej Miłości
Lekko czasem bardzo zboczonej,
Bo grzech to właśnie zboczenie,
A Ty człeku miej swe baczenie,
Że Twe pragnienie
Może być dobre i niewinne,
Ale może być też puste, egoistyczne,
Zanadto pożądliwe i zupełnie
nieprawdziwe.
Roztrzaskani o fale Dunaju,
A ja teraz płynąc swą myślą
Po tafli tejże pięknej rzeki
Docieram do końca
Swej rozmytej myśli.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Wiemy, że skomplikowane są wyprawy,
Szczególnie, gdy już nic nie pozostaje do
strawy,
Prócz rosnącej na zielonych pastwiskach
soczystej trawy.
Roztrzaskani o fale Dunaju
Bujamy w obłokach
Mglistej sztuki latania i lewitacji,
A teraz w tym całym zamieszaniu,
Waszym poruszeniu,
Śmiechu, złości,
Politowania
Ja chwytam rękę Boga
I żadna trwoga
Nie jest mnie w stanie zatopić,
Ja wierzę, że ocaleję
I, że mnie kiedyś Pan Jezus do Nieba
weźmie.
Komentarze (5)
Cześć Apud tak się składa, że nie 1600 , a 4633
wiersze mam tyle na laptopie, jakaś część leży w
szkolnych zeszytach zapisana !!!
łoj!...Przepraszam, utknęłam na pierwszej strofie.
Rzeczywiście wiersz długi jak Dunaj.
Jak wejdziesz na temat to płyniesz nim
przez płycizny i głębie,
podglądając najmniejszy kamyczek,
po to by rozbić się na skale.
Cudownie ukołysał nas Autor do snu. Brawo!
Autor AMOR1988
Autor o sobie:
Witam wszystkim jestem Łukasz student Politechniki
śląskiej a wiersze piszę na poziomie przedszkola, bo
każdy facet jest zawsze dzieckiem tylko mu zabawki
drożeją .
Mam wiele różnych hobby.
Jestem ministrantem, lektorem a ponadto kościelnym.
Piszę wiersze odkąd pamiętam i nie robię żadnych
postępów.
Ten fragment z profilu autora wiele wyjaśnia. I w
jakiś sposób może nam zaimponować szczerość autora,
jego upór i pracowitość: napisał dotąd i wkleił 1600
(!) tekstów, jeden dłuższy od drugiego.A ten chyba już
pobił jego własny życiowy rekord.