Rozwód
"Co Bóg złączył niech człowiek nie rozdziela"
Dwa serca
Połączone węzłem miłości
Przysięgające sobie wierność
I miłość aż po grób
Przed Bogiem
Płoną wieloletnią miłością
Idą razem
Przez ścieżki życia
Patrząc w tym samym kierunku
Zaślepieni uczuciem
Podążają we dwoje do śmierci
Lecz pewnego dnia
Coś w nich pękło
Jedno z nich
Spojrzało w inną stronę
Zadziwił go świat
Otworzył oczy
Zrozumiał że za krótko
Był wolny
Że ciążą mu
Te węzły miłosne
Odtąd patrzył już w innym kierunku
Dostrzegł piękno
Innego serca
Zdradzając to któremu przysięgał
Że nic nie rozdzieli ich aż do śmierci
Że będzie z nim w zdrowiu i chorobie
Przysięgał mu miłość i wierność aż po
grób
Tylko Bóg zapłakał
Nad złożoną pochopnie przysięgą
Nad złamaną obietnicą
Przecież miało być inaczej
Przysięgi się nie łamie
Odszedł do innego serca
Zostawił biedną dziewczynę
Lecz ona nie błagała o powrót
Szybko tuliła swój płacz w ramionach
innego
Ale czy on ją wyleczy z miłości
Do tamtego?
Dziewczyna i chłopak
Powiązani węzłem małżeńskim
Rozchodzą się
Mimo przysięgi
Złożonej przed Boskim obliczem
Przecież nie powinno tak być
Dwa serca powinny razem być
Nie powinny się rozdzielać
Na własną prośbę
A mimo to
Mimo przysięgi
Złożonej przed Bogiem
Rozeszli się
Idą już innymi ścieżkami
Innymi podążają drogami
Ale dlaczego?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.