Ruchome schody
Z Za pustych słów i wyrazu głębi
Widzę maszynę przerażająco ogromną
Z dala od negatywów i obrazów sepii
Przybliża zdarzenie ścieżką nieuchronną
Ruchome schody mojej historii
Próbuje schodzić,gdy pędzą do góry
Radosne i piękne tylko w ironii
Spadam na każdym stopniu ponurym
Prawdziwym obliczem jest walka z minutą
Tą niewidoczną, z wnętrza wysnutą
Nic nie mówiąc chce zakończyć te lata
Publicznego upokorzenia, porażki
totalnej
Patrzy na siebie unikając światła
I wpada w pułapkę nostalgii banalnej
Czekam na koniec, ucieczkę na tarczy
Jeśli tylko odwagi wystarczy
W tym, co piszę zostanę na wieki
Lecz dotknąć mnie tobie nie uda się
wtedy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.