Rycerz
W rozwidniony dzień
Słońce blaskiem ziemię okryje
I zważaj Wać panno
Na swą drogę roztropnie
Gdyż ona kręta i coraz węższa
Dusze skryte z podziwem i zazdrością
Oczyma spoglądać będą
Wtem wyjdziesz z lasu mglistego
Jakoż po nim pełna magii okryta
Tam już ujrzysz rycerza
W lśniącej zbroi
Wciąż czekającego na Ciebie
Pocznij mówić o swej miłości
Wyciągnij ku niemu dłoń swoją
Powiewem wiatru
Chusta Twa upadnie
Twarz okryta pełnią się stanie
Nie bój się miłościwa ma panno
On pochylnie przyklęknie
Pocałuje usta Twe roztropnie
Wtem wzniosą się anioły niebiańskie
Dzwony zabiją
Swym donośnym dźwiękiem
Oczy spoczną
Policzki zakwitną
Z miłości ozdobnej
Serca zawrzą
Pragnieniem płomiennym
Niech chwila milczenia
W pocałunek rozkoszny się zamieni
Owej szczęśliwej miłości...
Komentarze (2)
Ważne to co pod lśniącą zbroją się kryje...
a najważniejsze SERCE, które "wierszem" bije. Super i
tak dalej!
o rycerzach pomarzyć można, szkoda że wyginęli:)