Samobójstwo
Otwarte okno,
piąte piętro,
a ja na parapecie stojąc
spoglądam w dół.
Całe życie przemknęło
przed moimi oczami,
pełnymi bólu, cierpienia i zawodu.
Gorzkie łzy, spłwające po policzkach,
płyną tak wolno,
jakby bały się,
że złączą się z innymi.
A w głowie co raz bardziej
nasuwa się myśl:
Skoczyć czy nie skoczyć?
Żyć w cierpieniu
i próbować je pokonać
czy odejść w spokoju
i już nigdy nie być przy bliskich?
Którą myśl mam wybrać?
Która jest lepsza?
To takie trudne...
Skoczyć czy nie skoczyć?
NIE!!
Krzyczę przenikliwie,
przerażonym głosem...
Ale jest już za późno...
Krąg białych i skrzydlatych aniołów
niesie mnie na rękach do Pana...
Zapaliły się płomienie
na moim grobie,
a moja świeca życia
zgasła bez ostrzeżenia...
Nie było ratunku dla mnie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.