Samotność...
Nad ranem, tuż o świcie
wymknęła się cichutko
by
brodząc boso w trawie
spowiadać niezabudkom
na
skraju zagajnika
przysiadła zadumana
i
wianek z własnych smutków
splatała na kolanach
miast mówić, wciąż słuchała
jak
dzień się ze snu budzi
wiatr ucichł, a w oddali
skowronek tęsknie nucił
słuchała i patrzyła
w
zachwycie oniemiała
i
tylko łzy tęsknoty
ukradkiem ocierała
i
nagle przerwał spektakl
ryk
nadchodzącej burzy
wróciła więc z pospiechem
w
samotność…pośród ludzi.
Komentarze (20)
Pieknie opisana samotność- nie musi człowiek być sam
by ją odczuwać. Jest wielu samotnych pośród tłumów
ludzi..
samotność to taka wielka trwoga
Samotność pokazana w nieawykle ciekawy sposób.
Najwymowniejsze zakończenie. Czy w obcowaniu z naturą,
czy wśród tłumu, samotność pozostanie samotnością.
Poza tym wiersz jest świetnie zrymowany i super
rytmiczny, a to jest jednak sztuka zadbać nie tylko o
treść ,ale i budowę .
Samotność wśród ludzi, to gorzka pigułka, którą nie
zawsze da się przełknąć. Samotność z wyboru jest
oczyszczająca. Twój wiersz mnie zachwycił perfekcyjnie
ujętą obserwacją.
Niby pisane bezosobowo, ale pewnie o sobie. Widać
wielki głód autentycznego uczucia i wspólnych
wzruszeń.