Sarna
niezwykłe sploty okoliczności zdarzają się każdemu
Wymknęło mi się że słońce boli
tak szybko zachodzi
ucieka
Nazajutrz znalazłam pieniądz złoty
leżał przy płocie nakryty miętą
Chciałam jak sarna lekko przeskoczyć
łąkę
czuć wolność i zapach kocanki
Nazajutrz widziałam sarnę w mieście
w bolesnej agonii –
nie umiała przejść po zebrze
Nazwałeś mnie czarownicą
A przecież nie parzę wywaru z jemioły
nie zostawiam fusów w szklance
czarny kot wygrzewa mi kolano
Otwieram na chybił trafił książkę –
miłość czarownica podskakiwała ze
szczęścia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.