Schizofrenia
Co wy na to?
Nie ma śmierci doskonałej. Nikt nie chce
odchodzić, nawet ci, którzy modlą się o
śmierć żałują, że przyszła tak szybko.
Ja nie modlę się o śmierć, nie modlę się o
życie. Dla mnie modlitwa to jedynie
pytanie: dlaczego ja? Co dzień to samo
wstaję, klękam, żegnam się „Ojcze
nasz...” „Zdrowaś
Maryjo...” i cala litania modlitw i
pytań do Boga. Teraz już sam nie wiem
dlaczego to robię. Co za różnica. Bóg
zaplanował dla mnie coś innego.
Lekarze mówią, że to schizofrenia lecz ja
wiem swoje. Słyszę Jego głos, wiem czego
chce. Mówił mi to dziesiątki razy.
„Zabij musisz czuć winę. Zabij i
pokutuj. Nigdy nie znajdziesz ukojenia.
Zabij dla Mnie.”
Ulegam jego woli bo kto może mierzyć się z
Bogiem. Kto może sprzeciwić się jego
woli...
Schizofrenię zdiagnozowano u mnie 5 lat
temu. Postępująca degradacja mózgu taki
werdykt usłyszałem od lekarzy. Mówili
„Powoli będzie Pan tracił świadomość,
kontakt z rzeczywistością. Pańskie urojenia
będą przybierały na sile, a głosy w
pańskiej głowie będą przejmowały władzę nad
Pana postępowaniem.” Przepisali mi
szereg dziwnych lekarstw, tabletek. Miały
mi pomóc a tylko przymulały mnie, zmieniały
moje postrzeganie, co prawda głos Boga był
wtedy słabszy, ale nigdy nie pozbyłem się
wrażenia, że nie jest zadowolony z tego iż
próbuję zagłuszyć w sobie Jego wolę. Po
trzech miesiącach wypuścili mnie z zakładu
zgodnie twierdząc, że jestem na tyle
sprawny umysłowo iż będę w stanie porodzić
sobie z normalnym życiem w społeczeństwie.
Tylko pod tym względem się nie
mylili…
Leki rzuciłem zaraz po wyjściu ze szpitala.
Potrwało kilka dni nim w pełni odzyskałem
świadomość. „Świadomość” to
słowo zawsze mnie bawiło i przerażało byłem
i jestem świadom wszystkiego, wszystkich
swoich czynów, wszystkich
„zbrodni”…
CDN... mam taką nadzieję
Komentarze (1)
Witaj,wczoraj czytałam a dzisiaj ponownie wróciłam do
tekstu,piszesz o bolesnej rzeczywistości w bardzo
otwarty sposób, czasami może to przestraszyć
czytelnika.Serdecznie pozdrawiam.