schizofrenia III
gdy obłaskawię zimne ognie
święconą wodę pijać będę
smutnego kochaj mnie pogodnie
rozżalonego pieskim swędem
kiedy mi pióra blaskiem spłoną
nie będzie o co już się oprzeć
głuchemu pokaż świat na dłoniach
ślepego sprowadź na manowce
a kiedy przyjdzie wreszcie pora
zajrzeć pod słowa za zakręty
składaj mnie z płatków w metaforach
w całości przerzuć aż do puenty
autor
z nick-ąd
Dodano: 2009-05-08 07:25:15
Ten wiersz przeczytano 399 razy
Oddanych głosów: 11
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (6)
Bardzo mi się podoba..bardzo mi się podoba...bardzo..
metafory masz niezwykłe, nie mogę się nadziwić
Schizofrenia? - też coś, na schizo trzeba sobie
zapracować, i to solidnie!Masz tylko powszechną
nerwicę wegetatywną, mitomanie!
smutek przemienia się ciekawością, piękne przenośnie,
pozdrawiam ciepło :)
świetnie piszesz,słowa są Ci posłuszne,wyobraźnia
maluje obrazy.Lubię Twoje wiersze:)
Twoja fantazja nie zna granic, choc czesto miedzy
wersami kryje sie jakas tesknota i poszukiwanie sensu
bytu...
Podoba sie!