Ścieżka przez piekło
dla brata Maxa
Wpadł w paszczę bram, gdzie wieczny mrok
W krzyku, co zbladł w szarości mgieł
W jęku, co zginął wśród jej szczęk
W bólu, co w ścianach ciała się tli
W drżeiu, co wzrok czernią pęta i mgli
W ciszy, co zatrzymuje krok.
W ciemny korytarz, gdzie pustki krzyk
Wiatr, co przynosi z sobą strach
Zjawa, co ginie gdzieś we mgłach
Ból, który zakrył cieniem świt
Ściany, co śliskie są od krwi
Cel - co widoczny - w czerni znikł.
W doliny ognia, gdzie płonie żar
Gdzie czarna trawa pośród pól
Gdzie skwierczy wśród popiołu ból
Gdzie sczerniał świt, zawrzała krew
buchając wśród bezlistnych drzew
Gdzie płomień życie wszelkie starł.
W czerń zgniłej ziemi, gdzie jego grób
Ręce wplątuje w korzenie drzew
Wiatr tylko słyszy jego zew
Gdzie kości biel i kruków krzyk
Gdzie ciszy głąb i pustki szczyt
Gdzie larwy kłębią sie u nóg.
Nie wstanie - martwa jego dłoń!
Nie krzyknie - zginął w ciszy głos!
Wśród piekieł bram, gdzie wieczna noc
W przepaści, która nie ma dna
W zmroku, co spłonął już do cna
Spadł w ognia deszcz, w popiołu toń.
Nie dotrze już na szczyty gór
Gdzie światło błyszczy pośród skał
Gdzie wiatr wśród szczelin głazów grał
Nie ujrzy świtu, światła dnia
W otchłani wieczna skryje go mgła
Zerwany został po nim sznur!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.