Sedacja z odzyskiem
Olśnienia są niczym innym jak błyskiem ciemności. Nie boję się pożaru w pustce, w próżni nic nie płonie - T.Karpowicz
*(pop.)
Zaczęło się niewinnie,
rankiem, po burzy łatałyśmy dziury w
dachu.
Mżyło, kiedy pobiegłaś drżąca do apteki,
po krople waleriany. Do dzisiaj
przemycam
w wierszach traumę raptownej śmierci.
Garstka ziemi
w chłodnej pięści angielskim zwyczajem
oddaje
wilgoć. Wykrusza z pnia zapach, cięższy niż
ściana
płaczu. W watę w korku wsiąkło piżmo.
Ukryte
estry spłynęły po szkle, wylały z
biedrzanu dziki,
zaspany tłum. Noc czarniejsza od smoły
zniosła
zgraję w próżnię właściwą swojemu
mrokowi.
Kozłek jak zwykle wyciął w dłoni piętno
klęski,
pazur kota. Z pozycji bliższej życiu
moszczę
wtórny azyl. Dach jest gettem poza,
ważkim
miejscem: daleko od siebie, od ciebie i
od
waleriany. Tak mi nieznośnie lekko,
niemal
bezboleśnie. W alei sennokierunkowej
martwi płoszą gołębie. Ze śnienia w śnienie
pył
osiada głębiej w belkach. Mrok rzednie,
mamo.
Komentarze (8)
Masz rację. Taka kategoryzacja lepiej oddaje sedno
sprawy :)
Interesujący wiersz....
Wiersz trauma,dobrze napisany Bo kozłek ,chmiel można
zamiast Wracanie pamięcią i ból.Dotyka wiersz serca,
przywołuje rozpacz i wzrusza bardzo Pozdrawiam
ciepło
Wiersz z wiara otwarty bardzo kreatywny...to z górnej
pólki....b.dobry wiersz.....chyle
czoła.....pozdrawiam,.
Smutno,,refleksyjnie,,,i tesknie,,,
pozdrawiam z daleka.
o waleRIaNO, taki dobry wiersz omijają bejowicze?!
Od nagłej i niespodziewanej....
Rino ,głęboka elegijna refleksja peela nad utratą tej
jedynej w życiu każdego człowieka - matki. Konotacja
bardzo osobista, siegająca zakamarków traumy, pomimo
upływu czasu - ciągle świeża.