Sekcja
Wyciągam jelita i zawiązuję
Na supełki
Przesuwam palcami pod żebrami
I sięgam po serce
A potem zrywam wszystkie żyły
Jak kabelki
Lubię gdy krew
Sączy się z kącika ust
Gdy paznokcie zahaczają o kości
Ten moment, gdy oddech jest już
Tylko myślą.
Skóra jest okryciem
Okrycie można zdjąć
Pociąć i wyrzucić, a co pod spodem
Wystawić na działanie słonego płynu,
Który produkują oczy.
Oczy, których też już nie ma.
A wszystko to tak powoli
By bolało jak najdłużej
By zagłuszyło inny ból,
Który nie zniknie nawet w chwili śmierci.
Komentarze (4)
dla mnie wstrząsający, jestem przeciwko...
Pierwsza zwrotka-miód. Ładny tytuł. Zyly jak kabaleki
też znakomite. Druga strofa też wspaniała! W trzeciej
troszkę za dużo patosu, ale ogól jest ok. Baaaaaaardzo
mi się podoba! ;*
treść przerażająca, ale świetny wiersz w wypowiedzi,
ukłony :)
Drastyczne sceny-a wszystko po to , by zagłuszyć
inny,jeszcze silniejszy ból.